Nie bądź znieczulicą wobec drugiego człowieka!
Ale dzisiaj kobieta ze 112 podniosła mi ciśnienie.
Co takiego się wydarzyło, że zadzwoniłam ma numer
ALARMOWY?
Otóż moja mama zauważyła na parkingu (pod
supermarketem) mężczyznę, który leżał nieprzytomny na trawie. Wystraszona, że
coś mu się stało, podeszła do niego.
Ona, mimo tego, że wielu ludzi przechodziło koło
niego i nikt nawet nie zareagował.
Nie da się ukryć, że był pijany. Ledwo przytomny.
Facet ma jakieś 40 lat, no może trochę więcej.
Najlepsze jest to, że moja mama (jak to w małym
miasteczku bywa) akurat go zna. Z widzenia, ale zawsze coś.
Pamięta, jak był trzeźwym mężczyzną, zadbanym. Czyli
całkowicie innym, jakiego dzisiaj widziała.
Wracałyśmy już do domu, kiedy powiedziała do mnie:
- Małgosia, w nocy ma być -3 stopnie. Ten człowiek
zamarznie. Trzeba zadzwonić na policję.
- Mamo, zadzwonię na 112. Ok.?
Tak, zadzwoniłam na 112 z myślą, że pewnie zgłoszą
ten problem dalej i zabiorą go do jakiejś noclegowni.
Było mi szkoda tego faceta. Pewnie przede wszystkim
dlatego, że nieraz widziałam narkomanów, jak brali „na lepszy dzień, na lepszy
sen”. Alkoholizm to przede wszystkim ucieczka od rzeczywistości, nałóg, z
którego można wyjść, jeżeli tylko chcesz.
Kiedy zadzwoniłam odebrał mężczyzna, który przekierował
mnie na pogotowie. Tam rozmowa toczyła się już inaczej:
- Jak Pani myśli co mamy teraz zrobić?
- Nie wiem, może zabrać do jakiejś noclegowni.
Dzisiaj w nocy ma być mróz, ten mężczyzna może zamarznąć – odpowiedziałam.
- Powinna Pani zadzwonić na straż, a nie do mnie –
była tak pretensjonalna, że odechciało mi się z nią rozmawiać.
- Możliwe, ale dzwoniąc na 112 przekierowano mnie
tutaj. Gdybym wiedziała co mam z nim zrobić to z pewnością bym do Pani nie
dzwoniła.
- Ja teraz mam wysłać karetkę do pijanego mężczyzny,
kiedy ktoś może w tym momencie mieć wypadek, tak?
- Może Pani wezwać jakieś inne służby. Spodziewam
się, że to nie pierwsze takie zgłoszenie i Pani wie, co powinna zrobić. Ja
rozumiem, że pijakiem mało kto może się obecnie przejmować, ale on może
zamarznąć i umrzeć. A przecież chodzi o to, aby uratować człowieka.
- Dobrze, dziękuję – trzasnęła mi słuchawką.
Na dobrą sprawę szpital był od tego supermarketu
dwie ulice dalej…
Zawsze jest mi żal takich ludzi, jak ten facet.
Którym nie chce się żyć, jest im wszystko jedno. Stracili całkowicie
jakikolwiek sens istnienia.
Ale wiesz…
Najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby się nie
zniechęcać. Pomagać, dzwonić pod 112 kiedy widzisz człowieka, który kilka
godzin później może być martwy.
Czasami takie pozory mogą niesamowicie zmylić. Ile
razy widziałam sytuacje, jako mała dziewczynka, kiedy człowiek leżał na
chodniku. Większość ludzi, która przechodziła obok niego od razu mówiła: Pijak!
A okazywało się, że był to człowiek, który miał
epilepsję i właśnie miał atak…
Dlatego proszę Cię – nie bądź znieczulicą wobec
drugiego człowieka!